Baśń pt. „Mędrek i skamieniałe skrzaty” napisana przez Patrycję Jaros z klasy 6b została wyróżniona przez jury Konkursu Literackiego „Moja Wrocławska Baśń”. Do konkursu zostało zgłoszonych 313 prac, jury przyznało 14 nagród i 15 wyróżnień. Konkurs został zorganizowany przez Zespół „Centrum Edukacji Kulturalnej Dzieci i Młodzieży” i jest jednym z cyklu konkursów w ramach Wielkiej Nagrody Wrocławia. Wręczenie nagród nastąpi w Światowym Dniu Książki 23.04.2009 r.
A oto wyróżniona praca:
Mędrek i skamieniałe skrzaty
Bardzo dawno temu grodem, którym jest obecnie Wrocław, rządzili ludzie mądrzy, ale nie wierzący w czary. Tak mówiło się pod ziemią i w zimnych, mokrych jaskiniach. Krasnoludki, które tam mieszkały, uważały ludzi za bezduszne stworzenia, ponieważ mieszkańcy ziemi czytali coraz mniej książek . Krasnoludki uważały, że człowiek, który nie przeczytał choćby jednej baśni, nie był wart, aby się bratać z innymi stworzeniami. Skrzaty chętnie by wyjawiły tę prawdę ludziom, ale strasznie bały się wyjścia na światło dzienne. Wielu śmiałków opuszczało krasnoludkowy świat, ale nie wracało do domu z powrotem. Król krasnali zarządził więc, by przejście do ludzkiego świata zamknięto. Drzwi miały otworzyć się same przed tym, kto będzie naprawdę gotowy na spotkanie z ludźmi.
Mędrek bardzo lubił książki. Nauczył się czytać dawno temu, gdy mieszkał u pewnego kupca i przyjaźnił się z miłym studentem, który miał magiczną księgę. Gdy ją otwierał , z książki wydobywał się promień., a w powietrzu unosił się przepiękny śpiew i muzyka. Czytanie sprawiało mu odtąd prawdziwą radość i wprawiało w błogi nastrój. Księgi były fascynujące, uczył się z nich tylu wspaniałych rzeczy. Książki rozbudziły w nim ciekawość. Miał ochotę na tuzin przygód, a i to by mu pewnie nie wystarczyło. Niebezpieczeństw, map ze skarbami i tajemniczych wypraw szukał w książkach.
Pewnego dnia idąc do szkoły czytał baśnie ze świata ludzi. Pogrążony w lekturze nie zauważył, że skręcił w inną uliczkę. Nagle potknął się o kamień, którego nigdy wcześniej nie widział. Obszedł głaz i ku swemu wielkiemu zdziwieniu nad skałą zobaczył dziurę. Mędrek domyślił się, że jest to tajemnicze przejście do świata ludzi. W głębi duszyczki stworzonko czuło, że to jego życiowa szansa, ale mama zawsze mu powtarzała, że nie wolno pakować się w kłopoty. Po dłuższej chwili zadecydował, że pójdzie do szkoły, a później wróci tu i zobaczy, co dalej. Na szczęście nauka upłynęła szybko. Mędrek pobiegł czym prędzej do domu zostawić kartkę dla mamy, w której napisał o całej historii z kamieniem. Potem popędził do miejsca, gdzie powinien znajdować się kamień. Nic nie zobaczył. Krasnoludek się zdziwił. Nie wiedział, co ma robić. Zaczął rozglądać się wokoło. Znowu zobaczył głaz. Tym razem był on nad jego głową i unosił się w powietrzu. Krasnal stał przestraszony, bo nigdy w życiu czegoś takiego nie widział. Miłość do przygód jednak była bardzo duża, że gdy skała się obniżyła, od razu wdrapał się na nią. Nad nią było coś dziwnego. Kamień na pewno to zasłaniał, ale nikt nie zauważył tego oprócz małego odkrywcy. Krasnal wdrapał się na głaz dumny, że tylko on widzi przejście. Była tam wielka dziura. Słychać było z niej łagodne dźwięki, które narastały, gdy przybliżał się w stronę otworu. Mędrek wyjrzał przez dziurę i nagle oślepiło go zachodzące światło dzienne.
Było łagodne, więc odkrywcy od razu spodobały się delikatne promienie słońca. Z czasem jego oczy przystosowały się i mógł zobaczyć wielkie budynki, drzewa i niebo. Gdzieś w oddali ludzie tańczyli i bawili się przy ognisku. Chociaż miasto wydało się ogromne dla małego stworzonka, które nigdy czegoś takiego nie widziało, było ono spełnieniem marzeń. Od razu przypomniał sobie o opowieści ze swojej ulubionej książki. Gdy wyszedł z dziury, skierował się w stronę niedużego domu wyglądającego na przytulny.
Mieszkali w nim ubodzy, ale mili ludzie. Mieli córkę Anastazję. Dziewczynka lubiła bujać w obłokach i pisała niezwykłe opowieści. Ale zawsze dbała, by w każdym opowiadaniu była nutka prawdy. Gdy pewnego razu drzewo nachyliło do niej liście, jakby chciało się ukłonić, opisała to w swojej książce. Nikt jej nie wierzył, ale to była prawda! Poza Anastazją nikt nie widział jej opowieści. Aż do chwili, kiedy mały i zręczny krasnoludek wdrapał się na parapet jej pokoju. Na początku dziewczyna go nie zobaczyła i Mędrek mógł przeczytać jej ostatnie opowiadanie. Miał okulary na nosie, które w miarę jak czytał, zsuwały mu się z nosa. Nagle upadły. Usłyszała to Anastazja. Wcale się nie zdziwiła, gdy zobaczyła krasnala. Nareszcie spotkała prawdziwą istotkę magiczną. Podeszła do niego i poprosiła, by opowiedział jej o świecie pod ziemią. Gdy krasnal skończył, zapytał o śmiałków próbujących zaprzyjaźnić się z ludźmi, którzy nie wrócili z powrotem do swoich domów. Dziewczyna oczywiście wiedziała, gdzie są poszukiwane przez Mędrka krasnale. Natknęła się na nie, gdy wracała ze spotkania z przyjaciółką. Było to w południe. Biegła, bo była spóźniona i mama mogła się denerwować. W oddali zobaczyła parę krasnali przestraszonych i skulonych ze strachu przed wielkim światem. Próbowały wrócić do domu. Wszystko jej wytłumaczyły. Ale wtedy zadzwonił dzwon w katedrze i te poczciwe stworzenia zamieniły się w kamień. Anastazja i Mędrek zrobili smutne miny. Dziewczyna pomyślała, że krasnoludka może spotkać ten sam los, co tamtych. Porozmawiała ze skrzatem i wyjawiła mu swoje przypuszczenia. Według niej, gdy krasnal wychodzi na powierzchnię, nic się z nim nie dzieje. Dopiero o wiele później, gdy dzwon na wieży katedralnej zacznie bić, wtedy krasnoludek musi szybko wracać, bo inaczej zostanie zamieniony w kamień. Najciekawsze jest to, że skrzaty spokojnie mogą iść do podziemia, ponieważ tam czar ich nie dosięga. Mędrek słuchał uważnie każdego słowa dziewczyny.
Nagle uświadomił sobie, że jeśli nie znajdzie szybko dziury, którą wszedł, zagraża mu wielkie niebezpieczeństwo. Przyjaciele od razu wzięli się do roboty. Najpierw przeszukali cały rynek, miasteczko i pole . Nic. Żadnych rezultatów. Powoli zaczęli tracić nadzieję. Krasnoludek wrócił wraz z Anastazją do domu. Gdy przyjaciółka otworzyła drzwi, czekała na nich miła niespodzianka. Na środku pokoju zauważyli dziurę odrobinę większą niż głowa. Mędrek nie mógł uwierzyć własnym oczom. Popatrzył na Anastazję. Uśmiechnęła się do niego promiennie i oznajmiła, że będzie tęsknić, ale to on musi opowiedzieć całą tę historię innym bojącym się tego świata istotom. Krasnoludek z ciężkim sercem wskoczył do dziury. Wylądował na kamieniu. Pobiegł czym prędzej do króla. Opowiedział mu o tym, co spotkało Kowala, który podnosząc swój ciężki młotek został zamieniony w kamień, Śpiocha zamienionego w skałę podczas snu, Obieżysmaka zaczarowanego po pysznym posiłku i wiele innych krasnali. Gdy władca o tym usłyszał, oznajmił skrzatom nowe wieści. Odtąd krasnoludki wiedziały już, jakie niebezpieczeństwo im grozi i były ostrożniejsze. Coraz chętniej zaczęły zaglądać do świata ludzi.
Jeśli wędrując po Wrocławiu zobaczycie skamieniałe krasnoludki, zatrzymajcie się na chwilę i pogłaskajcie je po głowie. Pamiętajcie, że są to śmiałkowie, których czar zatrzymał w pół gestu. Nie zdążyli uciec do swoich domów. A może zauważycie kiedyś czerwoną czapeczkę Mędrka, który opiekuje się nieruchomymi skrzatami i uważnie nasłuchuje dźwięków dzwonu?
Tekst inspirowany baśnią „Krasnoludek u kupca” Hansa Christiana Andersena |